Zima, śnieg i mróz. Takie są wymarzone wakacje zimowe każdego dziecka. „Mali Poligrodzianie” spełniając marzenia pojechali do Żabnicy pod Żywcem, ale nie wybrali się tam by leniuchować. Wyjazd w góry połączony został z obozem tanecznym, którego głównym celem była nauka tańców i przyśpiewek żywieckich. Nie trudno sobie wyobrazić, że kontakt z górskim klimatem, śnieg sięgający do pasa, cudowna atmosfera wiejska, pomogły „Małym Poligrodzianom” w osiągnięciu zamierzeń.
Plan dnia był napięty. Rano zjedali szybkie śniadanie i wyruszali na spacer krajoznawczy. Maszerowali około siedem kilometrów nie szczędząc psikusów i zabaw w śniegu. Oczywiście wszyscy wracali mokrzy od stóp do głów, więc po powrocie szybko się przebierali by wypić herbatę z cytryną i syropem z mleczy. Wtedy zapanowywała godzinna cisza… wszystkie dzieci ucinały sobie króciutką drzemkę. Zaraz potem obiad i pędem biegli na próbę. Zajęcia trwały dwie godziny, więc pani gospodyni miała dużo czasu na przygotowanie słodkości, których nigdy nie szczędziła „swoim słoneczkom”. Po zjedzeniu słodkości szybko się przebierali i biegli na ogród zawsze pełen śniegu, żeby spożytkować nadmiar energii. Wtedy w ruch szły kule śnieżne, sanki śmigały jak na autostradzie i jak zwykle… nikt nie wracał suchy. Po wysuszeniu kolejna próba i kolacja. W taki sposób minął tydzień ferii zimowych, a jego efekty można oglądać na scenie. Należy też wspomnieć, że tworzeniu repertuaru„Małym Poligrodzianom” pomógł Zespół Regionalny „Mały Haśnik” licznymi radami, a czasem jedynie swoją obecnością. O wiele łatwiej poznaniakom było się nauczyć śpiewać pieśni żywieckie, gdy stał obok góral i pomagał…